Archiwa tagu: 7 powodów

7 klątw programisty

Opisałam ostatnio 7 powodów, dla których warto zostać programist(k)ą. Nadal obstaję przy tym, że warto, jednak dla pełni obrazu zamieszczam uzupełnienie: listę niedogodności, którym na co dzień musimy stawiać czoła.

1. Ciągle jesteś uczniem.

Programowanie to zawód wymagający nieustannego rozwoju. Wspominałam już, że informatyka nie jest moją życiową pasją. Po godzinach pracy wolę zajmować się czymś innym. Jednak od czasu do czasu muszę przeczytać branżową książkę lub czasopismo, albo przejść kurs w portalu Coursera. Języki programowania ewoluują. Jedne zastępują drugie. Warto dbać o to, żeby być na bieżąco.

Podobno istnieje coś takiego jak „expert programmer”, który wszystko wie, ale ja do końca w to nie wierzę 🙂

2. Nic nigdy nie jest gotowe.

Myślę teraz o największych projektach, w które byłam zaangażowana w życiu zawodowym i na uczelni. Wiele godzin planowania, projektowania, implementacji. Terminy znane z góry, a z  reguły i tak przesuwane. A jednak tuż przed wydaniem bądź prezentacją programiści rytmicznie przygryzają ze zdenerwowania wargi i paznokcie, licząc na to, że klient nie wciśnie tej jednej wadliwej kombinacji klawiszy, o której wiadomo, że wysadzi wszystko. Albo tej drugiej.

3. Zabierasz pracę do domu.

Nie chodzi nawet o powyższe. Pomijając czasy studenckie i ewentualnie krótkie okresy przed oficjalnymi wydaniami, zasadniczo nie pracuję po godzinach. Niestety, praca programistyczna ma brzydką tendencję do wychodzenia z biura razem z nami i przypominania o sobie w najmniej pożądanych momentach. Programowanie to rozwiązywanie problemów. Jeżeli do końca dnia jakiegoś problemu nie zdążyłam rozwiązać (a najlepiej jeszcze tego rozwiązania przetestować), to temat ten będzie rozbrzmiewał w tyle (w najlepszym przypadku) mojej głowy. Czasami to dobrze – gdy okazuje się, że podczas snu wszystkie elementy poprzesuwały się na swoje miejsca i rano potrafię naprawić błąd, choć nie włożyłam świadomego wysiłku w te przemyślenia. Jednak rzędy cyfr przelatujące mi przed oczami o trzeciej w (bezsennej) nocy potrafią sprawić, że kwestionuję swój wybór ścieżki zawodowej.

4. Dysproporcje płciowe.

Powiedziano i napisano na ten temat wiele. Ja sama powiedziałam i napisałam wiele, a pewnie wiele jeszcze przede mną. Wersja, której się trzymam, jest następująca: najlepsza jest równowaga. Większe dysproporcje to zarzewie konfliktów, nieważne w którą stronę nie byłaby przechylona szala. Wiem, co mówię: w mojej licealnej klasie kobiet było 80%, w obecnej pracy programistki stanowią na pewno mniej niż 20%.

5. Cudzy kod

No tak… Programowanie to rozwiązywanie problemów. Niestety nierzadko problemem jest totalny chaos w głowie naszego poprzednika. Wycieczki do wnętrza cudzego mózgu bywają męczące, niebezpieczne i mogą przyprawić o szaleństwo. Do tego czasem okazuje się, że to jednak nie był cudzy mózg…

Zainteresowanym polecam także stronę The Daily WTF.

6. Stereotyp informatyka.

Jeszcze w czasie studiów, gdy w jakimś barze potencjalny adorator pytał mnie o kierunek studiów, wiedziałam, że mogę spodziewać się jednej z dwóch najpopularniejszych reakcji:  brzydkiego przekleństwa lub „a nie wyglądasz”.

Teraz wcale nie jest dużo lepiej. Na jednej z imprez konferencyjnych w lokalu, który nie został na tę okazję zamknięty, usłyszałam następującą kwestię: „Wychodzimy, tu są sami informatycy”.

W obecnej chwili nie jest tak źle, ponieważ „kultura geeków” zrobiła się dość popularna. IT Crowd (ekhem, „Technicy-magicy”) i The Big Bang Theory („Teoria wielkiego podrywu”) trochę oswoiły nieznane. A jednak mało który zawód (ksiądz? 🙂 ) narzuca na człowieka taką siatkę stereotypów i oczekiwań. Jako programista uwielbiający muzykę (nie klasyczny metal), literaturę (nie tylko science-fiction) i inne przejawy sztuki odczuwam tę automatyczną klasyfikacją bardzo wyraźnie.

7. Brak dress code w wersji diabelskiej.

Napisałam wcześniej, że jedną z zalet w pracy programisty jest brak tzw. dress code. Mogę przyjść do pracy w jeansach lub sukience, w trampkach lub na obcasach. A jednak ten brak reguł potrafi się zemścić, zwłaszcza latem. Gdyż zdarza mi się oglądać takie oto widoki:
7powodów-edited-klatwa

Po ósme: programista nie nabiera się na spam

… (prawie nigdy!) ponieważ rozumie, jak i po co działają spamerzy. Miało być siedem powodów, żeby zostać programistą, ale dodaję ósmy.

Oto krótka sesja Q&A (pytań i odpowiedzi, a raczej wykrzykników i odkrzykników) dla fejsbukowych niewiniątek:*

Q: Samo się pojawiło! Ja tego nie wrzucałem / nie polubiłem / nie rozsyłałem!
A: Nie, zrobiła to za Ciebie aplikacja, którą własnoręcznie zainstalowałeś na swoim koncie.

 

Q: Nic nie instalowałem!
A: Ależ tak. Za każdym razem, kiedy po kliknięciu w „interesujący” link (z reguły o puszczalskich gimnazjalistkach – serdecznie gratuluję wyboru) musisz zatwierdzić coś w dodatkowym okienku dialogowym („Czy na pewno masz 18 lat?”), ryzykujesz, że w rzeczywistości wyrazisz zgodę na instalację złośliwej aplikacji.

 

Q: Czy to znaczy, że nie należy akceptować komunikatów o ciasteczkach w przeglądarce? Jak je odróżnić?
A: Podstawowa różnica w przypadku komunikatu o ciasteczkach jest taka, że nie uniemożliwia on odczytu treści na stronie.

 

Q: No dobra, może i kliknęłam. Kichając! Co teraz?
A: Teraz odinstaluj aplikację. Wygląda to mniej więcej tak:

  1. Przejdź do Ustawień.
  2. Wybierz Aplikacje.fb2
  3. Przejrzyj listę aplikacji i zastanów się, czy wiesz, dlaczego zainstalowałeś każdą z nich.
  4. Usuń niechciane aplikacje przy użyciu krzyżyka, widocznego po przesunięciu myszką nad logo aplikacji.fb3
  5. Możesz dodatkowo zablokować wybrane aplikacje (np. te, z których nieustannie dostajesz zaproszenia) w menu Blokowanie.fb4

 

Q: Po co spamerzy to robią?
A: Motywacji jest wiele, na przykład takie:

  1. Bezinteresowny trolling.
  2. Chęć pozyskania prywatnych danych użytkowników. Instalując aplikację udostępniasz jej twórcy nie tylko swoje dane, ale także niektóre dane swoich znajomych (szczegółowe ustawienia dotyczące udostępnianych danych znajdziesz również w sekcji Aplikacje).
  3. Bardzo źle pojęta promocja marki.

*a przy okazji ostatnie ostrzeżenie przed usunięciem ze znajomych

7 powodów, dla których warto zostać programist(k)ą

… albo „co lubię w mojej pracy”.

Nie mówcie tego mojemu szefowi, ale… informatyka nie jest moją życiową pasją. To zawód, którego podjęcia ani przez chwilę nie żałuję i do którego wyboru zachęcam, mimo że wieczory wolę poświęcać na rozrywki inne niż czytanie branżowej prasy. Poniżej siedem powodów, dla których moim zdaniem warto zostać programistą.

1. Programowanie jest łamigłówką.

To powód główny i wystarczający. Programowanie, kiedy przedrzesz się już przez techniczne podstawy, sprowadza się do szukania odpowiedzi na następujące pytania:

  • „Jak poukładać elementy, żeby wszystko razem zagrało”?
  • „Dlaczego ten kod nie działa”?
  • „Jakim cudem działa?!”
  • „O co, u licha, chodziło autorowi?”

Jak przy Sudoku, jak Sherlock Holmes 🙂 Ciągła intelektualna stymulacja i ogromna satysfakcja ze znalezienia rozwiązania.

2. Twoi współpracownicy grzeszą inteligencją.

Nie wszyscy programiści są fajni, oj nie. Jak w każdej grupie zawodowej, w tej także znajdziesz emocjonalnych popaprańców, twardogłowych szowinistów, fanów zatrważająco złej muzyki upierających się tą muzyką dzielić. Spotkasz też sporo altruistów, ludzi kreatywnych, prawdziwych pasjonatów. Różni ich wiele, ale możesz mieć pewność co do jednego: nie spotkasz wśród nich kompletnych idiotów. Inteligencja wiedzie prym wśród nie tak znowu licznych warunków koniecznych do wykonywania tego zawodu.

Kiedy słyszę opowieści o biurowych konfrontacjach znajomych z innych branż, często gratuluję sobie wyboru środowiska. Może być niemiło, ale rzadko kiedy jest naprawdę głupio.

Oczywiście spotkania z klientami to zupełnie inna para kaloszy 🙂

3. Java to nowa lingua franca.

Języki programowania są międzynarodowe. Kod w Javie, Haskellu, C++ wygląda tak samo niezależnie od tego, w jakim kraju powstał.

No dobra, powinien wyglądać tak samo… Czasami zdarzają się kwiatki w postaci komentarzy pisanych cyrylicą. Wiemy też, że jedne kraje bardziej niż inne słyną z produkowania tzw. spaghetti code.

Tak czy inaczej, wiedza programistyczna – znajomość języków, wzorców projektowych, dobrych praktyk – jest całkowicie uniwersalna. Zadziała w każdym kraju, w którym zamarzy Ci się podjąć pracę.

Dodatkowo, informatycy w różnych miejscach świata napotykają dokładnie te same problemy, dzięki czemu w większości przypadków można założyć, że ktoś gdzieś (czyli w Internecie) już opisał działające rozwiązanie. A to z kolei przypomina mi czarny dzień, w którym portal Stack Overflow zablokował dostęp pracownikom z mojego biura, mylnie interpretując liczbę wejść z tego samego adresu IP jako atak DoS. Ręka w górę, kto dziś potrafi  programować bez wsparcia tej strony.

4. Ekstrawertyk czy mizantrop: każdy znajdzie dla siebie miejsce.

Rynek pracy dla programistów jest bardzo elastyczny. Nie znosisz ludzi – możesz pracować zdalnie i uniknąć oglądania znienawidzonych obcych gąb. Podoba Ci się biurowe życie – proszę bardzo, nic łatwiejszego. Potrzebujesz dużo interakcji – odnajdziesz się na przykład w roli Scrum Mastera (tutaj Publiczność zagląda mi przez ramię i marudzi, że Scrum Master to nie programista). Jesteś ekstrawertykiem – wiele firm gorąco zachęca pracowników do występowania na branżowych konferencjach i krzewienia pomysłów oraz misji pracodawcy („ewangelizacja”).

5. Zarobki są przyzwoite.

Taka prawda. Vide raport pracuj.pl.

6. Informatyka wykończy wszystkie zawody, zanim zabraknie pracy dla nas.

To stosunkowo niezręczny temat. Czasami czuję się przez to jak czarny charakter z pozytywistycznej powieści. Tak jak przemysłowe linie produkcyjne doprowadziły do bankructwa drobnych rzemieślników, tak postęp algorytmiczno-wydajnościowy zaczyna zagrażać zawodom zaliczanym do umysłowych czy wręcz inteligenckich. Nie wiem, dokąd to nas zaprowadzi – może wreszcie do utopijnej rzeczywistości pracy po 3 godziny dziennie? Jedno wiem na pewno – najpierw wykończymy wszystkich innych, dopiero potem to my zostaniemy bez pracy.

7. Koszula w kratę i kapcie na nogach.

Programistów bardzo rzadko obowiązuje dress code! Co oczywiście ma swoje dobre (wygoda) i złe (cudze owłosione palce u stóp) strony. Wśród moich znajomych znam tylko jeden egzemplarz zobowiązany do chodzenia do pracy w garniturze, w reprezentacyjnej siedzibie międzynarodowego banku. Zresztą całkiem mu w nim do twarzy.

===

Dla równowagi (i zabawy), w przyszłym tygodniu przestawię również siedem kontrpowodów 😉