Archiwa tagu: daj się poznać

Finalistka milczy (pseudowpis statusowy)

Wraz z majem zakończył się konkurs Daj się poznać, w którym z maniakalnym uporem brałam udział od samego początku do samego końca.

Wygląda na to, że dostałam się do ścisłego finału! Lista finalistów jest dostępna tutaj, razem z linkiem do ankiety, w której można oddać na mnie głos. Byłoby mi bardzo miło, gdybym wygrała wypasione krzesło. Głosującym dam w nim posiedzieć i jeszcze podam piwo 😉

Listę moich wpisów konkursowych można znaleźć w poprzednim tekście: Podsumowanie mojego udziału w konkursie „Daj się poznać”.

Przy okazji, krótkie wyjaśnienie, dlaczego nie opublikowałam nic przez ostatni tydzień:

  1. Potrzebowałam chwili odpoczynku. Zaraz wracam. Także z projektem konkursowym, chociaż pierwszy będzie luźniejszy tekst. Roboczy tytuł to “Żony programistów”. Brzmi intrygująco? 🙂
  2. W normalnych okolicznościach jestem zadowolona z dwóch wpisów w miesiącu. Czy obserwowany ostatnio zalew treści nie był męczący także dla Czytelników? Chętnie się dowiem.
  3. Poważnie rozważam zmianę pracy (moje biuro przeniosło się do innego miasta) i biorę udział w 6!!! procesach rekrutacyjnych. Nie mogę się doczekać, żeby podzielić się uniwersalną częścią tych doświadczeń na blogu 🙂
  4. Nadal jestem na urlopie macierzyńskim, ale przyjęłam zleconko. Któremu się napuchło.
  5. Padł mi komputer. Serio. Skoro już i tak uprawiam w tym wpisie prywatę, rozwinę myśl. Wymieniłam właśnie przedpotopową stacjonarkę na laptopa (ThinkPad). W związku z tym przestał mi być potrzebny netbook. Chcę go sprzedać. Jest to lekki, wygodny i szybki Samsung z serii 900X (konkretnie NP900X3C). Oryginalnie z Windows 8, teraz działa na nim (jak marzenie) Linux Mint. Chętnych zapraszam do kontaktu.

Bardzo dziękuję za dotychczasowe wsparcie.

Do zobaczenia wkrótce!

Podsumowanie mojego udziału w konkursie “Daj się poznać”

O co chodzi?

Od początku marca biorę udział w konkursie Daj się poznać, organizowanym przez Macieja z bloga Devstyle. Konkurs oficjalnie kończy się jutro.

Na stronie agregującej blogi zgłoszone do konkursu wyraźnie widać trend podsumowań. Niniejszym do niego dołączam. Pozwolę sobie również przypomnieć tekst, który napisałam na półmetku: Konkurs „Daj się poznać”: status i wrażenia.

#trending
#trending

Jakie były założenia?

Proste! Przez co najmniej 10 tygodni na przestrzeni 3 miesięcy (marzec-maj) należało rozwijać swój projekt open source i blogować na jego temat.

Miara mojego wysiłku w konkursie "Daj się poznać"
Miara mojego wysiłku w konkursie “Daj się poznać”

Wymagania wobec mojego projektu opisałam w pierwszym konkursowym wpisie: Dam się poznać: mój projekt open source.

Z czego jestem zadowolona?

  • Projekt istnieje –  w GitHubie, na blogu, na własnej stronie.
  • Podczas pracy zdążyłam się pobawić mniej więcej połową technologii z mojej listy: Java 8, Spring Boot, Maven, Git/GitHub, MongoDB, chmura Pivotal.
  • Mój blog odwiedziło sporo nowych osób.
  • Konkurs wygenerował materiał w blogosferze, z którego będziemy wspólnie korzystać przez następne miesiące.
  • Nabrałam zapału do pracy – nie mogę się doczekać, aż powiem koleżankom, że mogą już katalogować swoje ciuchy na mojej stronie 🙂
  • Konkurs spowodował znaczny przyrost treści na moim blogu: w tej chwili połowa wpisów to wpisy konkursowe. Sądzę, że większość z nich jest przyzwoitej jakości i może się komuś przydać.
  • Wbrew oczekiwaniom, w czasie trwania konkursu udało mi się napisać kilka tekstów na inny temat, na przykład ten: Ku przestrodze: przygody nadgarstkowe. Aha, no i miałam operację!
  • Osoby, które lubią tu zaglądać z powodu felietonów, w większości nie porzuciły mnie z powodu zalewu treści technicznych. Czasem nawet, na zachętę, coś polubiły.
  • Moje (siedmiomiesięczne dziś) dziecko w międzyczasie nauczyło się raczkować i wstawać. Za każdym razem, kiedy próbowało wkładać do buzi kabel USB podpięty do komputera, udało mi się odciągnąć je w porę 😉

Co mnie zasmuca

  • Wykorzystałam tylko połowę z technologii z mojej listy.
  • W szczególności, o zgrozo i wstydzie, nie mam testów.
  • Projekt nie jest gotowy! Ani przez chwilę nie zakładałam, że będzie, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Co dalej?

Podobno gala z wręczeniem nagród!

A ja powoli wracam do pracy zarobkowej.

Nie zamierzam porzucać projektu, ale na pewno będę blogować o niem trochę rzadziej.

Lista moich wpisów konkursowych

  1. Dam się poznać: mój projekt open source
  2. No i Git! Kontrola wersji służy nie tylko programistom
  3. Git w Eclipse
  4. Git: przedzieram się przez gałęzie
  5. 3.. 2.. 1.. Witaj, Spring Boot!
  6. A więc do tego służy git rebase!
  7. Konkurs „Daj się poznać”: status i wrażenia
  8. Na co komu Maven?
  9. HTML5 na pomoc, czyli Firefox ssie
  10. Odkrywam nową Javę przy okazji dat
  11. Mobilna wersja strony w Spring Boot
  12. Wdrażam moją aplikację (która nadal nic nie robi) w chmurze Pivotal Web Services
  13. Historie komórkowe
  14. Czasami coś idzie nie tak… Moja własna strona błędu
  15. Pozbywam się powtarzalnych fragmentów HTML przy użyciu Thymeleaf
  16. Spring Boot: Bezpieczeństwo 101
  17. Własny formularz logowania Spring Security
  18. Jak zacząć z MongoDB?
  19. MongoDB + Spring Data
  20. Jak zabezpieczyć strony generowane przez Spring Boot Actuator?
  21. Zapisuję dane użytkowników w bazie i robię głupie błędy podczas walidacji formularza
  22. Baza danych w chmurze Pivotal (photo story)
  23. Jak wysłać maila z aplikacji webowej w Javie?
  24. Aktywacja konta poprzez email

 

Aktywacja konta poprzez email

Poprzedni wpis poświęciłam kwestii wysyłania maili przez aplikację napisaną w Javie.

Kontynuując, teraz chcę upewnić się, że świeżo zarejestrowany użytkownik to człowiek (a nie bot) i że podał poprawny adres email. Poniżej opisuję kroki prowadzącego do tego celu.

Krok 1: nieaktywny użytkownik z wygenerowanym kodem

Po wypełnieniu formularza rejestracyjnego obiekt reprezentujący użytkownika jest zapisywany w bazie danych jako nieaktywny. Razem z nim zapisywany jest losowo wygenerowany kod do aktywacji konta. Na tym etapie użytkownik nie może się logować, nie zna też przypisanego mu kodu.

Krok 2: email z linkiem aktywacyjnym

Aplikacja wysyła na adres podany przez użytkownika wiadomość zawierającą link aktywacyjny. Kod wygenerowany losowo w poprzednim kroku jest doklejony do adresu jako parametr URL.

Krok 3: obsługa linku aktywacyjnego

Wejście pod adres podany w mailu powoduje uruchomienie servletu weryfikacyjnego. Aplikacja szuka w bazie danych obiektu użytkownika, któremu przypisano kod podany jako parametr. Jeśli taki użytkownik istnieje, jest oznaczany jako aktywny. Od tej chwili może się już logować, ponieważ potwierdzono (czy raczej zwiększono prawdopodobieństwo), że to rzeczywista osoba.

Krok 4: usunięcie nieaktywnych kont

Należałoby usunąć zbyt długo przechowywane nieaktywne konta. Ale jeszcze się za to nie zabrałam 🙂

Ciekawostka: wyszukanie użytkownika w bazie

Oto ilość pracy, którą włożyłam w wyszukanie użytkownika w bazie danych MongoDB po wartości confirmationId:

Resztę robi za mnie Spring Data, parsując nazwę metody!

Więcej informacji na ten temat można znaleźć tutaj.

PS.

To ostatni techniczny wpis w ramach konkursu Daj się poznać 2016. Jutro postaram się napisać krótkie podsumowanie. O ile wieczorem na spotkaniu młodych mam nie poleje się za dużo wina.

 

Jak wysłać maila z aplikacji webowej w Javie?

Po co mi maile?

Warunkiem utworzenia konta użytkownika jest podanie poprawnego adresu email, do którego dany użytkownik rzeczywiście ma dostęp.

W kolejnym wpisie omówię dokładniej proces weryfikacji. Na teraz istotne jest to, że moja aplikacja musi być w stanie wysłać do użytkownika maila z linkiem do uaktywnienia konta.

Jak to zrobić?

Korzystam z frameworka Spring Boot (czyli właściwie z nakładki ułatwiającej korzystanie z frameworka Spring zgodnie z zasadą “konwencja ponad konfiguracją”).

Kroki do realizacji mojego celu są następujące:

1. Dodaję zależność w pliku pom.xml:

2. Piszę kod tworzący i wysyłający wiadomości:

3. Ustawiam właściwości aplikacji

Co może pójść nie tak?

com.sun.mail.smtp.SMTPSendFailedException: 530 5.7.0 Must issue a STARTTLS command first.

Koniecznie jest nadanie wartości true właściwości spring.mail.properties.mail.smtp.starttls.enable, a najlepiej całej trójce kończącej powyższy listing.

javax.mail.AuthenticationFailedException: 534-5.7.9 Application-specific password required.

To akurat sprawa typowa dla serwisu GMail. Jeśli chcesz, żeby aplikacja łączyła się z kontem email i w Twoim imieniu wysyłała maile, musisz stworzyć specjalne hasło aplikacji, różne od hasła prywatnego. W każdej chwili możesz podejrzeć listę aplikacji, które korzystają z takiego hasła (na stronie https://security.google.com/settings/security/apppasswords), a także dowolną z nich zablokować.

Google uprzejmie zwraca uwagę, że nadal nie jest to najbezpieczniejsze rozwiązanie.

com.sun.mail.util.MailConnectException: Couldn’t connect to host.

Ten błąd pojawił się, kiedy przełączyłam konto z GMaila na adres email na mojej wirtualnej instancji obsługującej kilka domen. Początkowo myślałam, że Java Mail nie chce pracować z “wirtualnymi” adresami obsługiwanymi przez serwer SMTP w innej domenie. Ostatecznie okazało się jednak, że przyczyną błędu był nadmiarowy biały znak w pliku application.properties 🙂

Ciekawostka: tymczasowe maile

Wiele aplikacji wymusza na użytkowniku podanie działającego adresu email. Główne powody to:

  • zwiększenie prawdopodobieństwa, że mamy do czynienia z człowiekiem, a nie robotem,
  • umożliwienie spamowania 🙂
  • zabezpieczenie użytkownika przed literówką w adresie email, która mogłaby doprowadzić nawet do utraty konta w aplikacji (brak możliwości zresetowania hasła bez działającego adresu).

Wiele osób tworzy sobie dodatkowe konto email, które używane jest do rejestracji w mniej istotnych serwisach (sama mam osobne konto do zakupów internetowych). Zdarza się jednak, że adresu email żąda strona lub aplikacja, z którą na pewno już nigdy nie będziesz mieć nic wspólnego. Co wtedy zrobić?

Możesz założyć tzw. jednorazowe (ang. disposable) konto email, np. w serwisie Guerilla Mail. Poczta, która tam trafia, jest przechowywana przez godzinę niezależnie od tego, czy ktoś ja odczyta, czy nie.

Ocenę moralną pozostawiam Czytelnikowi.

Baza danych w chmurze Pivotal (photo story)

Pokazywałam już, jak wdrożyć aplikację webową w chmurze PaaS Pivotal Web Services:

  1. Wdrażam moją aplikację (która nadal nic nie robi) w chmurze Pivotal Web Services

Pisałam też co nieco o nierelacyjnej bazie danych MongoDB:

  1. Jak zacząć z MongoDB?
  2. MongoDB + Spring Data
  3. Zapisuję dane użytkowników w bazie i robię głupie błędy podczas walidacji formularza

Jak zapewnić sobie dostęp do serwera bazodanowego działającego w chmurze?

Do tej pory uruchamiałam aplikację tylko lokalnie. Przed odpaleniem pliku .jar z wbudowanym serwerem Tomcat musiałam najpierw uruchomić lokalny serwer bazy danych.

W serwisie Pivotal istnieje tzw. Marketplace, w którym można kupować dodatkowe usługi. Wygląda to tak:

Lista dodatkowych serwisów Pivotal
Lista dodatkowych serwisów Pivotal

Odnalazłam na liście interesujący mnie element:

MongoDB w chmurze Pivotal
MongoDB w chmurze Pivotal

Moim celem jest teraz włączenie serwisu i powiązanie go z moją aplikacją Szafbook.

Mogę zrobić to z wiersza poleceń przy użyciu narzędzia cf (muszę wówczas użyć poleceń cf create-service, cf bind-service i ewentualnie cf-restage), mogę też wyklikać swoje wymagania w przeglądarce, na stronie Pivotal:

Banalnie prosta konfiguracja usługi
Banalnie prosta konfiguracja usługi

W przypadku wielu dodatkowych serwisów muszę wybrać pomiędzy kilkoma “planami” – najczęściej jeden z nich jest darmowy i dość ograniczony (np. 5 jednoczesnych połączeń, 20MB pojemności), a kolejne są coraz mocniejsze i coraz droższe. MLab na razie ma tylko darmową wersję.

Po kilkunastu sekundach mam już działające połączenie pomiędzy bazą a aplikacją:

Powiązanie serwisu MLab (MongdoDB as a service) z aplikacją w chmurze Pivotal Web Services
Powiązanie serwisu MLab (MongdoDB as a service) z aplikacją w chmurze Pivotal Web Services

Wszystko działa!

Działająca aplikacja :)
Działająca aplikacja 🙂

Chmura jest w stanie samodzielnie podmienić źródło danych aplikacji w taki sposób, by odwoływało się do nowoutworzonego serwisu. Programista nie musi nawet znać adresu tej usługi! Choć, oczywiście, może go sobie podejrzeć:

Więcej informacji na temat instancji MongoDB podpiętej do mojej aplikacji (na stronie dostawcy usługi)
Więcej informacji na temat instancji MongoDB podpiętej do mojej aplikacji (na stronie dostawcy usługi)

W rzeczywistości, jak zwykle, nie obyło się bez błędów:

  1. Opierając się o tutorial, wyklikałam dostęp do serwisu ElephantSQL, czyli bazy relacyjnej bazy PostgreSQL zamiast do MLab czyli MongoDB.
  2. Rozdzieliłam właściwości projektu pomiędzy kilka plików dla różnych profili (np. application-development.properties), po czym zapomniałam zmienić profil (z development na cloud) przy budowaniu na potrzeby wdrożenia.

 

 

Zapisuję dane użytkowników w bazie i robię głupie błędy podczas walidacji formularza

Zapis danych użytkowników w MongoDB

O MongoDB pisałam już w dwóch wcześniejszych postach: Jak zacząć z MongoDB? i MongoDB + Spring Data.

Dzisiaj postanowiłam zaimplementować wreszcie zapis danych z formularza użytkownika w mojej nierelacyjnej (dokumentowej) bazie danych.

W poprzednim tekście pokazałam, jakich adnotacji należy użyć w klasie User, żeby jej instancje zostały poprawnie zapisane w bazie danych. Żeby faktycznie zapisać dane z formularza, musiałam tylko dopisać kilka linii w kodzie kontrolera:

Co zrobić z hasłami?

Zależało mi na spełnieniu trzech warunków:

  1. Użytkownik podaje hasło dwa razy, żeby zmniejszyć ryzyko literówki.
  2. Wpisywane hasło jest niewidoczne.
  3. Hasło w bazie danych nie jest przechowywane w postaci jawnej.

Dwa hasła

Dodałam następujące pola do klasy reprezentującej użytkownika:

Specjalnie zaznaczyłam adnotację @Transient. Dzięki jej użyciu wskazane pola (w tym wypadku hasła zapisane jawnym tekstem) nie zostaną zapisane w bazie danych.

Ukrycie literek

Pola musiałam również dopisać do formularza. Użyłam pola input w wersji password, żeby zamiast liter wyświetlić gwiazdki (czy tam kropki).

Funkcja hashująca

Wreszcie, hasła. Nie powinny być przechowywane w bazie danych w postaci jawnej. Powodów jest wiele. Na przykład taki: ludzie często używają tych samych haseł w wielu miejscach. Gdyby administrator bazy danych miał wgląd w hasła do aplikacji, mógłby podjąć próbę zalogowania się na konta użytkowników w innych serwisach (np. gmail) przy użyciu tego samego hasła i adresu email.

Oprócz pokazanych już dwóch pól do wprowadzenia hasła roboczego, klasa User przechowuje jeszcze następujące dwie wartości:

passwordSalt to losowa wartość doklejana do hasła przed jego “zaszyfrowaniem” (dzięki niej w bazie danych nie będzie widać, że dwa użytkownicy przypadkowo użyli tego samego hasła), passwordEncrypted to wynik szyfrowania.

Losowanie i szyfrowanie realizuje następujący pomocniczy serwis, wywoływany z kontrolera dzięki adnotacji @Autowired:

Kontroler wygląda tak:

Błąd 1: strona błędu zamiast komunikatu o błędzie w formularzu

Podanie niepoprawnych danych w formularzu z nieznanego mi powodu zaczęło przenosić mnie na moją własną stronę błędu (zamiast wyświetlenia komunikatu przy polu formularza, które spowodowało problem).

Co się okazało?

W pewnym momencie zmieniłam sygnaturę metody kontrolera z:

na:

ponieważ chciałam dopisać informacje do modelu.

Okazuje się, że parametr reprezentujący BindingResult musi następować bezpośrednio po parametrze, przez który przekazywany jest dotyczący go obiekt (co ma sens, gdy jeden formularz obsługuje wiele obiektów).

Formularz zaczął działać poprawnie po zamianie kolejności parametrów:

Błąd 2: Error during execution of processor ‘org.thymeleaf.spring4.processor.attr.SpringErrorsAttrProcessor’

Kolejny błąd zaskoczył mnie, kiedy testowałam sytuację, w której użytkownik wpisze dwa różne hasła. Okazało się, że poczyniłam złe założenia na temat parametrów metody rejectValue, za pomocą której chciałam przekazać do formularza informację o wykryciu problemu. Napisałam:

zakładając, że drugi parametr to komunikat o błędzie. Tymczasem – to kod błędu. Komunikat można przekazać dopiero w trzecim parametrze (poprawny kod widać na listingu z metodą processPasswords). Błąd wynikał zatem z braku komunikatu o błędzie, który był wymagany w szablonie.

Wreszcie działa

Kod jest dostępny w moim repozytorium GitHub.

Komunikat o niepasujących do siebie hasłach
Komunikat o niepasujących do siebie hasłach
Wyświetlenie informacji o pierwszym lepszym użytkowniku z bazy
Wyświetlenie informacji o pierwszym lepszym użytkowniku z bazy

 

Jak zabezpieczyć strony generowane przez Spring Boot Actuator?

W mojej aplikacji webowej korzystam z biblioteki Actuator, która daje dostęp do masy pożytecznych informacji na temat działania aplikacji (w czasie rzeczywistym).

Wystarczy dodać w pom.xml następujący wpis:

Po uruchomieniu aplikacji uzyskuję dostęp do wielu stron ze szczegółami działania aplikacji. Przykładowo, pod adresem /health znajdę podstawowe informacje o aktualnym statusie aplikacji:

Raport na temat stanu zdrowia aplikacji
Raport na temat stanu zdrowia 🙂

Wszystko pięknie, tyle tylko, że nie chcę dzielić się takimi danymi z przypadkowymi (lub, co gorsza, nieprzypadkowymi) użytkownikami Internetu.

Pokazywałam już (we wpisie Spring Boot: Bezpieczeństwo 101) jak oznaczyć strony, które mają być wyświetlane tylko użytkownikom o statusie administratora. Problem z Actuatorem polega na tym, że generowane przez tę bibliotekę adresy nie mają wspólnego rdzenia. Mamy np.: /env, /metrics, /trace. Ich wymienianie jest nieco upierdliwe!

Wtem! Wyczytałam (w Spring Boot in Action), że można dodać tym stronom wspólny przedrostek za pomocą wpisu w pliku application.properties:

A następnie zabezpieczyć dostęp do stron na tej ścieżce:

I voilà! Po zalogowaniu się jako administrator widzę:

Raport o stanie zdrowia wyświetlam teraz pod innym, wspólnym adresem
Raport o stanie zdrowia wyświetlam teraz pod innym, wspólnym adresem

 

MongoDB + Spring Data

W poprzednim wpisie pokazałam, jak dodawać dokumenty i kolekcje do nierelacyjnej bazy MongoDB oraz jak połączyć się z tą bazą z kodu javowego.

W tym odcinku pokażę, jak łatwo utrwalić w MongoDB obiekty przetwarzane w aplikacji webowej.

Wpis w pom.xml

Kolejny raz korzystam ze “startera” Spring Boot, który grupuje w sobie kilka podstawowych bibliotek realizujących spójny cel – w tym wypadku mapowanie, zapis i odczyt danych z MongoDB:

Adnotacje w obiekcie, który ma zostać utrwalony w bazie danych

Do obiektu reprezentującego użytkownika bazy danych dodałam następujące adnotacje:

  • @Document oznacza, że mamy do czynienia z obiektem zapisywanym w bazie danych. Jest to odpowiednik @Entity w wersji Spring Data dla relacyjnych baz danych.
  • @Id to automatycznie generowany, obowiązkowy identyfikator dokumentu w ramach kolekcji w MongoDB.
  • Pola nieopisane zostaną bezpośrednio odwzorowane w dokumencie w bazie danych.
  • @DBRef oznacza odwołanie do innej kolekcji w bazie. Uwaga! Nie wolno tworzyć odwołań obustronnych, MongoDB brzydko się przez nie zapętli. Zamiast tego należy po jednej stronie jawnie zapisać identyfikator dokumentu.

Interfejs do obsługi repozytorium

Muszę tylko zasygnalizować, że będę chciała pobierać z bazy obiekty danego typu:

Użycie w kodzie: kontroler i widok

Kontroler

W celu przetestowania konfiguracji dodałam odwołanie do kolekcji użytkowników do mojego powitalnego kontrolera GreetingController:

Nazwa pierwszego napotkanego użytkownika zostanie dodana do modelu.

Widok

W powitalnym szablonie Thymeleaf dopisałam kod, który wyświetli nazwę odnalezionego w bazie danych użytkownika, o ile taki użytkownik istnieje:

Efekt

Wyświetlona informacja pobrana z bazy danych
Wyświetlenie informacji pobranej z bazy danych. Przecinek od czapy.

Zapis informacji w bazie

Mogę skorzystać ze sposobu pokazanego w poprzednim wpisie. Mogę też przygotować kod, który będzie wywoływany przy każdym uruchomieniu aplikacji:

Konfiguracja połączenia z bazą danych

Tym razem oparłam się na wartościach domyślnych. Nie wpisałam w application.properties żadnych danych na temat połączenia z bazą danych. Oczywiście musiałam uruchomić mój serwer MongoDB.

Wszystko zadziałało.

Mogę podejrzeć zastosowane wartości właściwości związanych z MongoDB dzięki dołączonej w pom.xml bibliotece Spring Boot Actuator. Pod adresem http://localhost:8080/configprops widzę m.in. takie dane:

Test to baza danych, którą utworzyłam na potrzeby poprzedniego wpisu.

Troubleshooting: co zrobiłam nie tak przy pierwszym podejściu?

  • Zapomniałam o wpisaniu @Autowired w kontrolerze w punkcie 4 (komunikat CrudRepository ... is no accessor method!)
  • Nie włączyłam MongoDB (Timed out after 10000 ms while waiting for a server that matches AnyServerSelector{} ... caused by {java.net.ConnectException: Connection refused: connect}})

Jak zacząć z MongoDB?

Wprowadzenie

Najwyższa pora dodać do mojej konkursowej aplikacji jakąś bazę danych. Od początku zakładałam, że z powodów edukacyjnych użyję bazy nierelacyjnej. Zdecydowałam się w końcu na MongoDB. Jest to jedna z popularnych baz nierelacyjnych obsługiwanych przez mojego dostawcę PaaS (Platform as a Service), tj. Pivotal Web Services.

Źródła

Swoją działalność w tym obszarze opieram na następujących źródłach:

Pierwsze kroki

Po instalacji serwera bazodanowego wykonuję następujące kroki:

  1. Uruchamiam proces serwera MongoDB:
  2. Przygotowuję rekord reprezentujący użytkownika mojego systemu (plik user.json). Rekordy w MongoDB mają postać dokumentów w standardzie JSON (w przybliżeniu). Wartościami pól mogą być również inne dokumenty oraz tablice (w tym tablice dokumentów). Dokumenty są przechowywane w ramach kolekcji. Kolekcja przypomina tablicę w relacyjnej bazie danych, tyle że zawarte w niej dokumenty wcale nie muszą mieć tej samej struktury. Dokumenty w kolekcji muszą mieć klucz główny o nazwie _id:
  3. Importuję rekord użytkownika do bazy danych:
  4. Dodaję sterownik MongoDB jako zależność w mavenowym pliku pom.xml.
  5. Łączę się z bazą danych z kodu w Javie:
  6. Wyszukuję użytkowników:
  7. Zmieniam wartość jednego z pól użytkownika (dokument d pełni tu rolę wzorca, według którego odnajdywany jest rekord z bazy):
  8. Nakładam indeks na nazwy użytkowników:

No i działa 🙂

Cały plik jest dostępny w GitHub.

Co dalej?

  1. Na serio dodać to do aplikacji 🙂
  2. Zastanowić się nad użyciem Hibernate.
  3. Zastanowić się, jak przechowywać zdjęcia.